KTO BOGATEMU ZABRONI, CZYLI „TAK” DLA ZAMKU W PUSZCZY, ALE „NIE” DLA ZWYKŁEJ DOBUDÓWKI
Kto bogatemu zabroni… – niech się bieda wścieka – można dodać. Tak właśnie jest w polskim, pełnym absurdów prawie. Podczas gdy bogacz w najlepsze stawia zamek w samym środku Puszczy Noteckiej, na obszarze chronionym Natura 2000, biedni, którzy potrzebowali dobudować łazienkę dla swojego chorego synka, muszą ją zburzyć! Gdzie w tym wszystkim jest równość?
„TAK” dla gigantycznego zamku
W miejscowości Stobnica w województwie wielkopolskim na terenie obszaru chronionego Natura 2000 w sercu Puszczy Noteckiej, zaledwie kilometr od brzegu rzeki Warty na specjalnie usypanej wyspie na środku jeziora powstaje zamek.
Prace rozpoczęto w 2015 roku, ale przez długi czas było o nich cicho.
Inwestorem jest spółka D.J.T, zarządzana przez Dymitra i Tymoteusza Nowaków.
Zamek z zasady ma być przeznaczony jako hotel dla bogaczy.
Na 14 piętrach ma się znajdować 46 apartamentów.
W budynku będzie mogło zamieszkać ok. 110 osób oraz 10 pracowników obsługi.
Zgodę na budowę wydały wszystkie potrzebne organy: radni, przedstawiciele Izby Rolniczej, Urząd Marszałkowski i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ).
Pytanie tylko – jak? – skoro stawiany gigant z 15-metrową wieżą powstaje na obszarze chronionym Natura 2000!
Budowlana samowola?
Początkowo inwestorom stawiano zarzuty pogwałcenia zasad ochrony środowiska.
Te wątpliwości jednak rozwiano, ponieważ RDOŚ w Poznaniu twierdzi, że nie wydałby decyzji pozwalającej na budowę zamku, gdyby wydana przez profesora poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego, Piotra Tryjanowskiego, którą dołączono do raportu w sprawie możliwości pogodzenia inwestycji z ochroną przyrody:
Pomimo iż użytkowanie terenu przeznaczonego pod inwestycję potencjalnie wiąże się z ryzykiem niepokojenia i płoszenia ptaków poprzez nadmierną jego penetrację, nie można wykazać negatywnego wpływu na żywotność ich populacji w rozpatrywanym obszarze Natura 2000.
Niedawno pojawiły się jednak nowe okoliczności potwierdzające nieprawidłowości budowlane.
Rozmiary budowli sugerowały, że prawdopodobnie zajmuje ona większą powierzchnię, niż określono w decyzji o warunkach zabudowy.
Wobec tego minister środowiska zlecił powtórne postępowanie środowiskowe i skierował sprawę do prokuratury w Poznaniu.
RDOŚ w Poznaniu po przeanalizowaniu nowych danych uchyliła wcześniejszą decyzję, ponieważ jak twierdzi Ministerstwo Środowiska, budowa jest „przedsięwzięciem mogącym znacząco oddziaływać na środowisko realizowanym bez uprzedniego uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach”.
Czy w takiej sytuacji mamy do czynienia z samowolą budowlaną?
Otóż jak to w polskim prawie bywa – i tak, i nie.
Z jednej strony, jeżeli do dnia uchylenia decyzji inwestor zrealizował już prace budowlane, to można mówić o samowoli budowlanej, z tym że jest ona łagodniej traktowana niż ta, która powstałaby w ogóle bez wcześniejszego pozwolenia na budowę.
Z drugiej strony, jeśli budowa będzie prowadzona bez pozwolenia, decyzją Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego poddana zostanie rozbiórce.
Niby tak, ale… najpóźniej w czerwcu 2019 r. do Sejmu trafi projekt dotyczący abolicji dla samowoli budowlanych, który po wejściu w życie (mniej więcej początek 2020 r.) sprawi, że zamek w Stobnicy będzie w pełni legalny!
„NIE” dla zwykłej dobudówki
I tak, podczas gdy bogaty stawia w Puszczy Noteckiej zamek dla bogatych, biedny nie dość, że nie otrzymuje pozwolenia na budowę swojego wymarzonego domu, to jeszcze zleca mu się rozbiórkę nielegalnie postawionej dobudówki.
Historia państwa Iwony i Marcina Grysów ze Sławkowa jest potwierdzeniem absurdów polskiego prawa i znieczulicy urzędników.
W 2007 r. do swojego niewielkiego domu Grysowie dobudowali łazienkę, która miała ułatwić funkcjonowanie rodzinie, a zwłaszcza ciężko choremu synkowi Dominikowi.
Chłopiec cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe, wodogłowie i padaczkę.
Dzięki łazience mógł mieć nie tylko godne warunki do życia, ale i lepszą możliwość rehabilitacji.
Radość z dobudówki trwała 11 lat, ponieważ właśnie po upływie tego czasu, w 2018 r. nadzór budowlany z Będzina nakazał jej rozbiórkę.
Nagle po tylu latach ten mały metraż dostawiony do stojącego już wcześniej domu zaczął przeszkadzać urzędnikom, którzy doszukali się nieprawidłowości w planie zagospodarowania przestrzennego na działce.
Rodzina państwa Grysów musiała się wyprowadzić z budynku i zamieszkać w komunalnym pokoju z kuchnią.
Gmina niby obiecała, że zmieni plan zagospodarowania przestrzennego na ich działce tak, by mogli postawić tam wymarzony dom, ale na razie pozostaje tylko czekanie i mierzenie się z opieszałością urzędników.
A tymczasem zamek w Puszczy Noteckiej rośnie jak grzyby po deszczu…
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.
https://www.youtube.com/watch?v=NMU_PwlQ3SI