TRAVIS WALTON – HISTORIA DRWALA PORWANEGO PRZEZ UFO
Travis Walton – porwanie człowieka, zwykłego śmiertelnika przez UFO – czy to w ogóle możliwe? Okazuje się, że tak. Dokładnie 42 lata temu w arizońskim lesie, na oczach swoich kolegów, został porwany przez kosmitów młody drwal – Travis Walton (ur. 10 lutego 1953 r.). Sprawa tego porwania zyskała dużą popularność i wzbudziła wiele kontrowersji w środowiskach naukowych.
Praca w lesie
Wydarzenie miało miejsce w środę, 5 listopada 1975 r.
Wówczas 22-letni Travis Walton pracował dla swojego najlepszego przyjaciela i późniejszego szwagra Mike’a Rogersa, który miał uporządkować duży obszar w leśnictwie Apache-Sitgreaves w Arizonie.
W załodze pracowniczej znajdowali się również Steve Pierce, John Goulette, Allen Dallis, Dwayne Smith, Ken Peterson. Wszyscy mieszkali w mieście Snowflake w Arizonie.
Kontrakt podpisany przez Rogersa miał być najbardziej dochodowym biznesem w jego historii, dlatego też ze względu na to, że prace przebiegały z opóźnieniem, załoga pracowała po kilkanaście godzin dziennie, od 6 rano aż do zachodu słońca.
Pamiętnego 5 listopada 1975 roku wracając wieczorem ciężarówką, mężczyźni zauważyli pośród drzew poświatę.
Początkowo myśleli, że to tylko światło księżyca.
Niektórzy zasugerowali, że pali się las lub rozbił się samolot.
Postanowili bliżej się temu przyjrzeć…
Uprowadzenie
Kiedy dotarli na miejsce, w odległości 30 metrów od nich zobaczyli wiszące nieruchomo nad leśną polaną UFO.
Statek wydawał głośne dźwięki a wokół niego, rozbłyskało się niezwykle jasne światło.
Travis Walton postanowił wysiąść z samochodu i podejść bliżej.
Im bliżej statku się znajdował, tym wydawany przez niego dźwięk stawał się głośniejszy.
Kiedy miał zamiar się wycofać, padający z dysku niebiesko-zielony promień światła uderzył go i uniósł na wysokość kilku metrów nad ziemią, a potem mocno rzucił w dół.
Pozostali mężczyźni w panice, z obawy przed utratą swojego życia wskoczyli do samochodui ruszyli, zostawiając Waltona samego.
Kilka minut później zobaczyli, że jasne światło rozświetlające niebo zniknęło.
Pomyśleli więc, że mogą bezpiecznie zawrócić i zabrać Waltona.
Kiedy jednak dotarli na miejsce, okazało się, że Travis Walton zniknął!
Poszukiwania
Po tym, jak drwalom nie udało się odnaleźć ich kolegi, postanowili zaginięcie zgłosić do miejscowego szeryfa.
Na miejsce udały się ekipy policyjne, które o świcie zaczęły dokładnie przeczesywać teren w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów krwi, metalowych odłamków, czegokolwiek.
Niestety nic nie znaleziono.
Powiadomiona o zaginięciu syna i historii porwania przez UFO matka Waltona nie wydawała się zaskoczona.
Zachowała duży spokój, a co więcej twierdziła, że podobna sytuacja spotkała w przeszłości ją i jej najstarszego syna Duane’a.
7 listopada, dwa dni po zgłoszonym incydencie, policja zaczęła przypuszczać, że Travis został zamordowany przez współpracowników.
Inny brat Waltona, Donald, również zaznaczył, że jego zdaniem historia o UFO była ukrywaniem przez współpracowników czegoś bardziej dramatycznego, czegoś, co świadczy na niekorzyść kolegów Waltona.
Koledzy Travisa zaprzeczyli jednak jakimkolwiek próbom porwania, morderstwa, pobicia etc., a nawet, aby udowodnić fakt, że mówią prawdę, 10 listopada poddali się badaniom na wykrywaczu kłamstw.
Podczas badania pracownik Wydziału Bezpieczeństwa Publicznego w Arizonie zadał każdemu mężczyźnie po cztery takie same pytania.
Trzy dotyczyły tego, czy Travis Walton został poważnie ranny lub zabity przez jednego, lub więcej członków załogi.
Czwarte pytanie dotyczyło tego, czy mówili prawdę, że tydzień wcześniej widzieli UFO, które porwało Waltona.
Każdy z pięciu członków załogi na pierwsze trzy pytania odpowiedział „nie”, a na ostatnie „tak”.
Tylko odpowiedzi Allena Dallisa uznano za niejednoznaczne, gdyż on jako jedyny nie ukończył badania.
Po testach poligraficznych szeryf prowadzący śledztwo ogłosił, że zaakceptował historię o porwaniu Travisa Waltona przez UFO.
Wielki powrót
Travis Walton pojawił się sześć dni później i dwanaście mil dalej od miejsca rzekomego porwania.
Na jego ciele nie było żadnych oznak siniaków, poparzeń ani innych dowodów świadczących o uszkodzeniach fizycznych ciała, oprócz jednej maleńkiej, czerwonej plamki na środku prawego łokcia (przypominającej ślad po pobieraniu krwi).
Lekarze przebadali mocz Waltona, ale nie znaleźli w nim ani śladów narkotyków, ani innych substancji psychoaktywnych.
Odkryli za to, że poziom ketonów w moczu jest niski, co świadczy o tym, że Travis nie głodował, tylko spożywał jakieś posiłki, mimo że wyraźnie stracił na wadze przez te kilka dni nieobecności.
Świadome wspomnienia
Po powrocie Walton był w o wiele lepszej kondycji fizycznej niż psychicznej.
Jednak cały czas uparcie twierdził, że został uprowadzony przez kosmitów i przez te kilka dni znajdował się na pokładzie statku kosmicznego.
Jego świadome wspomnienia z kilku chwil po porwaniu i pobytu na statku opisała ufolog Coral Lorenzen pracująca wówczas w APRO (Aerial Phenomena Research Organisation — Arizona, USA), najstarszej organizacji specjalizującej się w badaniach UFO:
[…] Walton nie pamiętał wiele z czasu swej pięciodniowej nieobecności. Jego pamięć ograniczała się do okresu godziny lub dwóch po zaginięciu. Jak twierdził, obudził się w pomieszczeniu, które wziął początkowo za szpitalną salę z niskim sufitem.
Na swej klatce piersiowej zauważył coś w rodzaju owalnego metalicznego aparatu, czuł też silny ból. Powietrze w pomieszczeniu było bardzo ciężkie – gorące i wilgotne.
Walton zorientował się gdzie jest, dopiero po kilku minutach.Wokół „stołu”, na którym leżał, znajdowały się jakieś postaci. Mierzyły mniej niż 150 cm wzrostu, miały bladą skórę, duże oczy, niewielkie nosy, usta i uszy. Ubrane były w pomarańczowe kombinezony.
Widząc je, Walton zerwał się i chwycił leżący na pobliskim stole obiekt w kształcie pałki, którym zamierzał się bronić. Po momencie zobaczył, że trzy istoty kierują się w stronę wyjścia. Gdy istoty opuściły pomieszczenie, Walton podążył za nimi, skręcając na lewo.
Idąc zakrzywionym korytarzem, szukał wyjścia, znalazł jednak okrągły pokój z fotelem (był zbyt mały na niego, ale mimo to siadł w nim). Na każdym z ramion fotela znajdowało się coś w rodzaju „ekranu”, a kiedy Walton poruszył jeden z drążków, „gwiazdy” widoczne na suficie zaczęły się poruszać. Przestawił dźwignię do oryginalnej pozycji i zaprzestał dalszych eksperymentów.
Wkrótce do Waltona zbliżył się „człowiek” o wzroście ok. 1.8 m z brązowymi włosami i złotawymi oczyma. Pojawił się w drzwiach. Walton zbliżył się do niego, zarzucając go pytaniami, na które odpowiedzi nie otrzymał.
Mężczyzna milczał, potem chwycił Waltona za ramię, a następnie poprowadził go do korytarza lub holu, gdzie się zatrzymali. W ścianie pojawiły się drzwi. Obaj przeszli następnie do kolejnego pomieszczenia, gdzie otworzyły się kolejne drzwi.
Jakiś czas potem Walton znalazł się w dużym pomieszczeniu, w którym znajdowały się trzy lub cztery duże owalne metaliczne obiekty. Mężczyzna, który go przyprowadził miał na sobie niebieski kombinezon i przezroczysty hełm.
W kolejnym pomieszczeniu znajdowały się jeszcze dwie inne postaci przypominające ludzi (kobieta i mężczyzna). Wyglądem przypominali przewodnika Waltona, choć nie mieli już na sobie hełmów.
Zachęcając gestami, skłonili mężczyznę go, aby położył się na stole. Na jego twarzy umieszczono wówczas aparat przypominający z wyglądu maskę tlenową. Walton tyle zapamiętał…
Podsumowanie
Przypadek Travisa Waltona i w zasadzie też jego kolegów od kilkudziesięciu lat budzi wiele wątpliwości.
Drwal przez ten czas został poddany przeróżnym badaniom psychologicznym i poligraficznym.
Wyniki są niejednoznaczne, dlatego też jego historia budzi wiele wątpliwości w kwestiach jej prawdziwości.
Zwolennicy twierdzą jednak, że jest to najlepiej udokumentowany przypadek porwania przez kosmitów w historii ludzkości.
Z kolei sceptycy doszukują się próby oszustwa i manipulacji opinią publiczną ze strony Waltona i jego kolegów.
Jedna z takich wersji zakłada, że mężczyźni chcieli po prostu na tej historii zarobić.
Okazuje się, że co roku amerykański tygodnik brukowy The National Enquirer oferował nagrodę „Best Case”, czyli do 100 000 dolarów za „pozytywny dowód na istnienie UFO”.
Pewne jest jednak, że Walton dzięki tej historii zyskał rozgłos. W 1978 roku wydał książkę pt. „Fire in the Sky. The Walton Experience”.
Na podstawie jego historii i książki w 1993 roku wytwórnia Paramount Pictures nakręciła film, w Polsce znany pod tytułem „Uprowadzenie”.
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.
https://www.youtube.com/watch?v=6G1LTErasps