POCHWAŁA DLA PROSTOTY
Pochwała dla prostoty. W zaklętym pędzie codzienności rzadko skupiamy się na rzeczach ważnych. Taki jest już nasz świat – świat, który wymaga od nas poświęcenia, przynajmniej w jakiejś części – swojej istoty w zamian za poczucie bezpieczeństwa, spokój, który, choć na chwilkę zrównoważy w nas lęk.
Nie chodzi o to, by oceniać życie.
Jeśli masz już na tyle otwarty umysł, wiesz, że sprawy wyglądają tak, a nie inaczej z jakiegoś bardzo konkretnego powodu, a jeśli Twoja droga, choć w niewielkim stopniu zaczęła kreować się już pod Twoimi stopami, zaczynasz widzieć ten powód i tworzyć go dla siebie, codziennie, wytrwale.
Odszukujesz sens swojego istnienia.
W zależności od swojej historii, historii swojego dzieciństwa, środowiska i jego wpływu, jako ludzie – idziemy naprawdę bardzo, bardzo zróżnicowanymi ścieżkami.
Mamy przecież swoje talenty, mamy swoje predyspozycje, pewne założone, wgrane niejako cechy osobowości, jesteśmy wspierani różnymi energiami, z różnych rzeczy czerpiemy.
Jesteśmy indywiduami, całkowicie odrębnymi, a jednak… scalonymi.
Można tutaj pisać o teoriach pola kwantowego, energetycznej zupie, przestrzeni Plancka, Nowej Fizyce, odnosić się do ogromu zasobu wiedzy, które w formie fizycznej i nie tylko istnieją tutaj i teraz – są dostępne dla każdego z nas.
Można brać te zasoby, rozpakowywać ich pakiety, integrować informacje w indywidualny, nastawiony tylko dla siebie sposób i rozbudowywać swoje postrzeganie.
Można wciąż komplikować prawdę. Można ją również upraszczać.
Spróbujmy na chwilę otworzyć umysł i zaakceptować fakt, że w istocie – wszechświat powołał nas do życia w pochwale dla prostoty – pięknych, jasnych, przejrzystych praw życia, które same w sobie potrafią organizować niezwykle złożone struktury, stające się jedynie narzędziami wyrazu w przygodzie zwanej życiem.
Tak naprawdę jednak integracja siebie i prawdziwe zrozumienie przychodzi w momencie zaakceptowania prostoty, jako definicji istnienia w ogóle.
Idąc tym tropem – jedynym powodem, dla jakiego istniejemy, jest miłość naszej matki i ojca do nas i ich pragnienie, by powołać nas do życia.
Z tego punktu istniejesz tylko, dlatego że Ziemia w połączeniu z Duchem zdecydowały doświadczyć siebie Twoimi oczami.
To zjednoczenie w świętej trójcy daje zupełnie inny obraz.
Naprawdę prosty, niesamowicie wdzięczny, odważny i piękny.
Narodzeni tak naprawdę jedynie z powodu połączenia się pozornych przeciwieństw, stanowimy dla nich swoisty pomost, punkt zero, w którym się spotykają.
Duch i materia – dobro i zło – plus i minus – światło i cień – mężczyzna i kobieta, nazwij, jak chcesz.
Jako istoty dwojakie, a więc umiejące interpretować świat poprzez integrację przeciwnych energii – adaptujące i transformujące ją z zewnątrz, a jednocześnie umiejące dosłownie emanować nią w postaci energii miłości, jesteśmy doskonali w swojej boskości.
To, kim jesteśmy, jak wyglądamy, czym kierujemy się w życiu i to, jak w ogóle wygląda świat wokół nas, jest wynikiem pewnej umowy dwóch sił, z których powstaliśmy.
Umowy na doświadczenie, umowy na doskonalenie, umowy na wzrost i rozwój.
Zabawy i odpowiedzialności.
Dostaliśmy do dyspozycji cudowne narzędzia kreacji.
Serce, które w swojej formie dosłownie generuje energię, transformuje ją i oddziałuje z siatką sceny Matki Ziemi i umysł – organiczny komputer, interpretator, dekoder, absolutnie niewyobrażalnie perfekcyjne narzędzie kreacji świata i idei, którego rola w dzisiejszym systemowym świecie została celowo zmieniona.
Te dwie rzeczy są w nas zakotwiczone, nadbudowują boską iskrę, obserwatora, punkt JAM JEST, który sam w sobie jest Bogiem, obecnością, punktem odbioru, dyfrakcją źródła w przestrzeni.
Oprócz tego istnieją w nas niezliczone duchowe światy, kosmosy, zachowane w kolejnych kosmosach, które znajdują się w kolejnych i kolejnych, dosłownie.
Całe cywilizacje dusz i bogów żyją w naszych wnętrzach i jedynie od naszego zaangażowania, naszej postawy, chęci i kontaktu z „duchowymi przewodnikami”, będącymi w istocie jedynie przedłużeniem nas samych, jesteśmy w stanie odkrywać swoje prawdziwe powołanie i możliwości, wynikające wprost z naszej natury.
Natury eksploratorów, wielkich kreatorów, poszukiwaczy i wynalazców.
Z duchowego połączenia najbardziej „gęstych” przejawów rozdzielenia naszej istoty – umysłu i pola serca – roztaczają się niesamowite perspektywy doświadczania świata dosłownie jako ogromnego placu zabaw, pola dla interakcji.
Ze zrozumienia i niejako dojrzewania w zrozumieniu wypływa również swoisty dystans, który – szczególnie w dzisiejszych czasach – jest nam tak mocno potrzebny.
Dystans mówi: wszystko, co jest, po prostu jest.
Nic nie dzieje się źle, ponieważ nie może się dziać źle.
Nie może się dziać również dobrze.
Dobrze i źle, to iluzje, które zanikają w procesie zrozumienia.
Wszystko po prostu jest, a to tylko my – istoty ludzkie, opowiadające się z natury po „jasnej stronie mocy” – dążymy i pragniemy doświadczeń miłości, wdzięczności i ciepła.
Odkrywamy siebie w tej podróży.
Paradoksalnie, rozdzielenie, którego doświadczamy, jest naszym największym darem.
⇒ Czytaj także: TUTAJ I TERAZ – CZAS NIE ISTNIEJE
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.