ŻYCIE Z PRĄDEM CZY POD PRĄD? OPÓR LUB SZCZĘŚCIE
Opór i szczęście – co wybierasz? Drogę z prądem czy pod prąd? Wszystko jest energią. Energią, która w jakiś nieznany dla nas jeszcze sposób przybiera formy. Jesteśmy z niej stworzeni, w każdym momencie życia podatni na jej wpływy i zawirowania. To ona nas kształtuje w formie fizycznej, emocjonalnej, myślowej. Jej natura i pochodzenie, w pojęciu stricte fizycznym, nie jest nam – jako ludzkości – jeszcze znana, ale nie potrzebujemy tego, by intuicyjnie rozumieć sposób jej działania.
Wywodzimy się z niej i jako jej transmitery, nadajniki, odbiorniki, konstruktorzy i kreatorzy, zostaliśmy uzbrojeni w doskonale wszystkie narzędzia, potrzebne do pracy z nią i nad nią.
Tutaj uwidacznia się w nas prawdziwa rola dzieci bożych.
Ta „energetyczna zupa” nie jest chaosem tak jak nic we wszechświecie nie dzieje się bez przyczyny.
Wszystko zawsze ma swój początek i koniec w jakimś zamierzeniu, świadomej intencji.
Tak samo jest z energiami.
Możemy sobie je wyobrazić jak ogromny, nieskończony wręcz ocean.
Tak samo, jak w ziemskich oceanach, istnieją w nim pływy, prądy, podpowierzchniowe rzeki.
Jest to bardziej żywy, pulsujący energetyczny organizm, który w swojej istocie posiada nieskończoną siatkę przepływów, miejsc akumulacji, będących w wielkim tańcu, tworzą drogi, autostrady, jeziora.
Jak w naszym świecie.
W tym miejscu pojawia się człowiek, jako istota duchowa i energetyczna.
Stworzony z energii w postaci materii, wypływa na jej powierzchnie i rozpoczyna swój własny, indywidualny proces.
Można by powiedzieć, że w ewolucyjnej formie wszechświata, jaki znamy, istota ludzka jest jedną z najwyższych form ewolucyjnej gry.
Człowiek to ostatnia w skali wielozłożona struktura, posiada intuicyjno-myślowo-emocjonalną naturę i indywidualną osobowość, jest odbiciem Boga w samym sobie.
Jednym z najwyższych – można rzec – osiągnięć organicznej inżynierii świata, w jaki znamy.
Nie wiemy o sobie w tym aspekcie nawet 1%.
Wszechświat pragnie zgłębiać siebie, wobec czego schodzi coraz „głębiej” w doświadczeniu, tworząc fizyczne dla niego sceny.
Dla nas została przygotowana forma, jaką znamy i to my – istoty ludzkie – gramy tutaj rolę Bogów.
Rodząc się, w żaden sposób nie odcinamy się od naszej energetycznej natury.
Poprzez systemowe funkcjonowanie, po prostu, zapominamy o niej i skupiamy się jedynie na czysto fizycznym aspekcie w swojej istoty.
Można w to miejsce włożyć idee, że sami wybieramy sobie doświadczenie, w jakie schodzimy, być może w porozumieniu z duszą, Bogiem, czy Nadduszą.
A więc – dosłownie, z poziomu energetycznego oceanu – wybieramy pewien energetyczny pływ, do którego podłączamy się i rodzimy się w rodzinie/środowisku, które najlepiej odzwierciedlać będzie potencjał doświadczenia, na które się godzimy.
Opór
Nieświadomość połączenia z wiecznym tutaj i teraz na poziomie energetycznym ma swoje szerokie przejawy w rzeczywistości fizycznej.
To właśnie z tego poziomu bierze się często opór, poczucie bezsensu, trudne emocje, nałogi, cierpienie i wszelkie inne uczucia ze spektrum cienia.
Niechybnie bowiem płyniemy pod prąd energetycznego nurtu, który wybraliśmy, ale bądźmy spokojni – entropia doświadczenia rośnie zawsze – wobec czego takie doświadczenie również wchodziło w zakres umowy.
Dopóki idziemy pod prąd, dopóty spotykamy na swojej drodze wydarzenia, które generują w nas „negatywne” rzeczy.
Tak został skonstruowany świat, że właśnie one bardzo często są przyczyną wzrostu i rozbudzania świadomości jednostek, w myśl zasady, że nie docenisz światła, nie poznając wcześniej cienia.
Dlatego rzeczywiście doświadczamy, czego doświadczamy, zupełnie nieświadomie pracując tym samym na swoje duchowe przebudzenie.
Wiele mówi się o tym, by odrzucić kontrolę, przestać oporować na zmiany zachodzące w życiu, poddać się i płynąć „z prądem”.
Biorąc na warsztat fakt istoty ludzkiej i jej energetycznej reprezentacji, to jak najbardziej pomocne w naszym rozwoju.
Posiadamy w sobie narzędzie, które pomaga nam podążać w miejsca, gdzie energetyczny opór jest najmniejszy i tym narzędziem jest intuicja, wewnętrzny głos, GPS serca, nazwij jak chcesz.
Jednak, kiedy uwikłani jesteśmy w gry systemowe bardzo mocno, próba pójścia za tym głosem obarczona jest ogromnym cierpieniem, z racji tego, że praktycznie przeciwstawiamy się wtedy całemu naszego ego, konstruktowi umysłowemu systemu.
Naszej systemowej tożsamości.
Naszym uwarunkowaniom, że „czegoś nie można”.
Przykład: mamy dobrze płatną pracę, partnera, może rodzinę, ale czujemy, że coś jest nie tak.
Jesteśmy w duszy podróżnikami, chcemy zwiedzać, odkrywać.
Pomyśl sobie, że z dnia na dzień rzucasz wszystko, co przez lata zbudowałeś i płyniesz w tam, gdzie niosą Cię fale życia.
Zostawiasz męża/żonę, dziecko, całe swoje życie.
Wyobraź sobie swoje emocje, reakcje ludzi.
Co ta decyzja za sobą pociągnie?
Przykład drastyczny, ale tak to działa.
Podążanie za głosem serca jest w istocie decyzją, wymagającą odwagi i procesem rozłożonym na lata.
Można się odkodować i zacząć iść po to, czego pragnie nasze serce, pomału, z pokorą, cierpliwością i mądrością.
Szczęście
Wobec powyższych szczęściem można określić po prostu brak oporu.
Płynięcie wraz z prądem naszego powołania, kiedy tryby naszej gry w rzeczywistości są tożsame z celem, jaki założyliśmy sobie na to wcielenie.
Droga, którą idziemy, zaczyna być tą, którą pragniemy i to się czuje.
Tutaj zaczyna się gra w rozwój, który wykracza poza ramy dualności.
Odkrywajmy swoją drogę do szczęścia.
⇒ Czytaj także: DLACZEGO SAMI BUDUJEMY NASZE NIESZCZĘŚCIA?
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.