OCZEKIWANIA DOPROWADZAJĄ DO CIERPIENIA
Oczekiwania. Większości ludzi trudno zrozumieć prostą prawdę, że nie każda zmiana musi być podyktowana wcześniejszym cierpieniem. W naszym życiu utarło się, że podejmujemy decyzję o wprowadzeniu czegoś nowego dopiero w momencie, kiedy stare zaczyna nas uwierać do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie już wytrzymać. Rozlewa się to na wszystkie dziedziny życia i tak naprawdę główną rolę gra w tym nasz egocentryzm.
Nie potrafimy czerpać z doświadczenia innych ludzi. Nie zmienimy niczego, dopóki sami się nie sparzymy.
Tak jesteśmy nauczeni, to ani złe, ani dobre. Nasz egocentryzm każe myśleć nam o nas samych w sposób taki, że problemy świata zewnętrznego, nie dotyczą nas w żadnym stopniu.
Oszukujemy siebie, że to Kowalski jest zły i to wina wszystkich wokół, że – na przykład – od dwóch dni brudna jest winda w bloku.
Ne widzimy swojej części odpowiedzialności, że to bezpośrednio nasz brak reakcji doprowadził do tego. Ładujemy się nieustannie trudnymi emocjami, od których jesteśmy uzależnieni, nieświadomie wplątując się w sytuacje i relacje, które je generują.
Nie rozwiązujemy problemów, często uciekając od nich, albo udając, że nie istnieją. Użalamy się nad swoim losem ,sądząc, że to właśnie na nas spada całe zło świata.
Kiedy czyta się o tym i spogląda na sytuację okiem obserwatora, można przyznać, że zachowanie to przypomina zachowanie dziecka, któremu odmówiono loda, albo kupna jakiejś fantastycznej zabawki.
Nic bardziej mylnego!
Dziecko obraża się na swoich opiekunów i cały świat, ponieważ oczekiwało określonej reakcji. Tak jest również z nami.
Zupełnie nieświadomie oczekujemy wszystkiego od wszystkich. To nie przesada, ponieważ model naszej osobowości jest właśnie skonstruowany na podstawie odczuwania wewnętrznej pustki, która, jak oczekujemy, zostanie zapełniona.
System wykształcił w nas zupełnie nieadekwatne mechanizmy poszukiwań spełnienia owych oczekiwań, mamiąc nas, że ich zaspokojenie znajduje się gdzieś na zewnątrz.
Umysł, zaprzęgnięty w automatyczną analizę co rusz zasypuje nas nowymi odkryciami co i w jaki sposób zaspokoi nasze konkretne oczekiwanie.
Tak naprawdę ten sam umysł generuje fikcyjną potrzebę, którą później – o ironio – próbuje spełnić. To krzywda, wyrządzona nam, jako istotom ludzkim.
Przyjrzyjmy się oczekiwaniom w odniesieniu do życia. Prostego życia, prowadzonego przez zwykłego człowieka, który chodzi do pracy, płaci rachunki i ma swoje zainteresowania, rodzinę.
Ten prosty człowiek kupuje, załóżmy, wakacje, a więc automatycznie, na zupełnie nieświadomym poziomie, powstają w nim oczekiwania, że tego i tego dnia o tej godzinie, zjawi się w tym miejscu i wyjedzie autokarem na wycieczkę, gdzie szczęśliwie spędzi dwa tygodnie.
Już w momencie przeglądania oferty i dokonywania wyboru, jego umysł tak naprawdę programuje się na oczekiwanie co będzie, nie posiadając danych wejściowych większych, niż zdjęcia i opis ze strony internetowej.
Przejdźmy zatem dalej, wybija godzina wyjazdu i okazuje się, że podstawiony autokar jest niesprawny. Człowiek złości się, wyklina, próbuje, jak może ratować sytuacje, dzwoni do biura podróży, przyjaciół.
Generowane są w nim emocje z zakresu gniewu, frustracji, irytacji. Obraz, wytworzony w głowie ma się nijak do rzeczywistości.
Powstaje dysonans.
Ten dysonans, w zależności od tego, kim jesteśmy i stopnia, w jaki potrafimy radzić sobie z trudnościami, generuje kolejne pętle emocjonalno-myślowe.
Niektórzy wezmą tabletkę uspokajającą, inni zaczną krzyczeć, wzbudzając w ludziach wokół napięcie i niejako staną się ogniskami niepokoju.
Znamy to. Inni wezmą kilka głębokich wdechów, stłumią złość, która, koniec końców, i tak będzie potrzebowała ujścia, toteż całkiem możliwe, że z powodu obecnej jego frustracji, w przyszłości, pod byle pretekstem ucierpią jego bliscy, bądź ludzie z jego otoczenia.
Zupełnie nieświadomie, człowiek staje się siewcą emocji, które, na podstawie prawa przyciągania, a tak naprawdę swojego własnego emocjonalno-myślowego sprzężenia zwrotnego, zbierze później z rzeczywistości.
Bo tak naprawdę, o czym może myśleć w takiej sytuacji ktoś, kto spodziewał się bezproblemowego dotarcia na urlop.
Zacznie obarczać odpowiedzialnością wszystkich wokół, od kierowcy, do kierownika biura podróży, zacznie projektować sobie, że nie zdąży wypocząć, narzekać, jego filtry ulegną całkowitej zmianie polaryzacji z oczekiwania wypoczynku na oczekiwanie zapłaty za szkody…
Dostrzeżenie, że w istocie, nasze funkcjonowanie opiera się na oczekiwaniach wobec wszystkiego i wszystkich i że to właśnie te oczekiwania stanowią podstawę naszego cierpienia, zmienia nasze postrzeganie emocjonalnego bólu.
Oczywiście, aby z pełną gotowością przyznać przed sobą samym, że mogę być na tyle niedoskonały, aby nie brać odpowiedzialności za swoje uczucia, należy w pewnym sensie mieć kawałek drogi już za sobą.
Nie jest możliwym dostrzec sposobu funkcjonowania w pętli, będąc w niej jednocześnie. Klucz stanowi dostrzeżenie prostej prawdy, że wyjście poza schemat jest możliwe.
Niestety w naszym społeczeństwie, to dostrzeżenie jest często wynikiem życiowej traumy.
Doświadczenia, które dosłownie każe nam się otrząsnąć ze snu, często stawiając na drodze wybór, w którym musimy decydować pomiędzy mniejszym i większym złem.
Zostajemy, w obliczu różnych, nie do uniknięcia już konsekwencji, zderzeni z rzeczywistością i zmuszeni do podsumowania życia, które doprowadziło nas do traumatycznego wydarzenia.
Często trauma jest pozornie niezależna od nas, na przykład śmierć ukochanej osoby, ale to również może być przyczynkiem do wyjścia poza schemat, bo skłania nas do refleksji nad zasadnością trudnego doświadczenia i jego rolą w ogóle.
Tak, czy tak, wyjście poza schemat jest możliwe, to tylko nasz świat warunkuje fakt, że – jak w początku tekstu zostało napisane – większość decyzji o zmianie musi narodzić się w cierpieniu.
Wyzbycie się jakichkolwiek oczekiwań wobec siebie, świata i ludzi jest stanem ostatecznym, które – można dyskutować – nie jest osiągalny dla człowieka, konfrontującego się z rzeczywistością, w życiu.
Pozbycie się ich na tyle, ażeby pozwolić Wszechświatowi działać zgodnie z boskim planem dla nas, wyzbycie się nadmiernej kontroli, jest jednak stanem, dostępnym dla absolutnie każdego. Kontrola rodzi oczekiwania, które rodzą cierpienie.
Codziennie mamy wybór, którędy pokierujemy nasze kroki. Wybierajmy w zgodzie z naszym sercem.
⇒ Czytaj także: CZY CIERPIENIE JEST KONIECZNE I JAK SIĘ OD NIEGO UWOLNIĆ?
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.