BYŁ SOBIE CZŁOWIEK CZ IV
Myśli Człowieka o stworzeniu własnego domu, szybko doprowadziły go do wielu tematów, którymi zdawało się, że nikt na tym świecie nie chciał się zajmować. Niby wszyscy nieustannie mówią o ważnych rzeczach, ale gdy zajrzy się pod powierzchnię, to można odnieść wrażenie, iż nieustannie rozmawia się… właściwie o niczym.
Jasne, może i wyniki meczu piłkarskiego są istotne – myślał sobie – ale byłoby można o nich debatować, przegryzając pyszne jabłko, świeżo z drzewa zerwane.
Równocześnie inaczej by się o tym rozmawiało, gdyby samemu być w dobrej formie.
A z tą – jak wiadomo, we współczesnym świecie bywa różnie.
Tu zamyślił się jeszcze bardziej, i zaczął analizować ilu ze znanych mu ludzi jest w naprawdę dobrej kondycji.
Przejrzał w swym umyśle wizje znajomych z jego otoczenia, kolegów i koleżanek z pracy, ludzi, których znał, ale i tych, których mijał na ulicy.
Obrazy przelatywały przed jego oczami, i z każdą chwilą uświadamiał sobie coraz bardziej, że praktycznie nie zna nikogo, kto wykazywałby się żelaznym zdrowiem.
I tu – nagle przyszło mu na myśl, że kiedyś to było inaczej – za młodu, gdy obserwował starsze żyjące wtedy pokolenie, dało się czuć, że tamci ludzie byli bardziej zahartowani i mocniejsi jakby.
Ta myśl zaczęła w nim pracować i przyspieszać rozważania.
Coś było w nich innego – myślał – to byli INNI LUDZIE.
Owszem, czasem opowiadali mu dziadkowie, jak chodzili po kilkadziesiąt kilometrów na targ; mówili też o tym, że często robili tak w zimę, przez zaspy brodząc i niosąc ze sobą tobołki.
Może więc było tak, że byli w dobrej formie, bo hartowali się choćby takimi wyprawami? – to się może i zgadza, ale przecież w jego otoczeniu, w pracy czy na osiedlu, byli pasjonaci sportu, którzy potrafili przebiec dystans maratonu, a jednak ich zdrowie, w ogólnym rozrachunku wcale nie było ‘końskie’.
Szukał więc dalej i kolejnym czynnikiem, który zaczął rozważać był powszechnie znany stres.
Skoro obecna nauka uznaje to za jeden z głównych czynników chorobotwórczych, to może zwyczajnie moi dziadkowie mniej się stresowali? – ciężko jednak było mu się z tym zgodzić, bo jeśli ktoś okolicznościami życiowymi jest zmuszony przechodzić kilkadziesiąt kilometrów, to raczej i stresu mu przy tym nie brakuje.
Czymże więc różniły się dawne pokolenia od ludzi współczesnych? – zadawał sobie to pytanie, wiedząc, że znajdzie odpowiedź.
Patrzył na to jak żyje, i uświadomił sobie, że pamięta z dzieciństwa zasadniczą różnicę w życiu codziennym: jego dziadkowie większość zdrowego jedzenia przygotowywali samodzielnie.
Nie tylko mieli dużo produktów, które sami dla siebie zbierali z ogródka, ale i z tego, co kupowali w sklepie sami potrafili zrobić wiele rzeczy.
Przypomniał mu się obraz Babci, która własnoręcznie przygotowywała makaron – owszem, zajmowało to trochę czasu, ale nie było w nim żadnych sztucznych dodatków, a jajka w składzie pochodziły od własnych kur.
Ot zwykłe wydawało by się kluski – ale przecież były o wiele zdrowsze niż obecne – rozmyślał.
Do tego, własne źródło wielu produktów spożywczych – rosnące jabłonie, śliwki, grusze… i ogródek z warzywami, ziołami i świeżą zieleniną.
‘Jesteś tym, co jesz’ – przypomniały mu się słowa z pewnego magazynu o zdrowych dietach.
Skoro tak, to w zasadzie nie ma się co dziwić różnicom w życiu teraźniejszych i dawnych ludzi.
Ale czy to naprawdę było tak dawno? – tu zamyślił się jeszcze bardziej, i poczuł, że zaczyna dostrzegać niewidzialny wcześniej obraz.
To co zobaczył, przeczytamy na kolejnych stronach.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Andrzej Tomicki
BYŁ SOBIE CZŁOWIEK CZ V⇒ Czytaj także: JEDZENIE LUDZI CZĘŚĆ IIWesprzyj niezależne media, pomóż nam przedzierać się z prawdą w gąszczu kłamstw i wszechobecnej propagandy ⇒ kliknij w link: https://www.odkrywamyzakryte.com/wiecej/
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.