MIĘSO Z PROBÓWKI, CZYLI NADCHODZI „ŻYWNOŚCIOWA” REWOLUCJA
Mięso z probówki za trzy lata ma trafić na nasze talerze. Syntetyczna żywność wyhodowana w warunkach laboratoryjnych budzi coraz większe zainteresowanie światowych gigantów w zakresie przetwórstwa mięsa. Starają się o to, aby laboratoryjne mięso było produkowane na wielką skalę i dostępne w przystępnej cenie dla każdego konsumenta.
Hamburger z laboratorium
W 2013 r. w Londynie holenderski naukowiec prof. Mark Post z Uniwersytetu w Maastricht zaserwował wybranym osobom hamburgera z wołowiny, która powstała w laboratorium.
Badania o wartości 250 tys. euro sfinansował przedsiębiorca rosyjskiego pochodzenia Sergey Brin.
Za tę sumę naukowcowi udało się wówczas wyhodować tyle komórek mięśni, aby stworzyć z nich jednego burgera.
W ocenie konsumentów, którzy mieli okazję skosztować laboratoryjnego mięsa, wyhodowana wołowina, co prawda w wyglądzie niewiele różniła się od zwierzęcej, ale była gorsza w smaku.
Prototypowy hamburger z laboratorium pozbawiony był tłuszczu i innych zazwyczaj znajdujących się w mięsie dodatków.
Mięso z probówki dla wszystkich
Syntetyczna wołowina dała początek nowej erze żywności.
Mięso z probówki szybko znalazło przedsiębiorczych zwolenników, którzy zwęszyli w nim interes i szansę na ekonomiczną przyszłość.
Niedawno naukowcy ze startupu Memphis Meats ogłosili, że udało im się wyprodukować nadające się do spożycia przez ludzi ekologiczne mięso drobiowe.
Używając komórek pobranych z kaczek i kurczaków, wyhodowali nową tkankę mięsną – mononuklearne mioblasty (ang. mononuclear myoblasts), które łączą się, dojrzewają, dzielą i tworzą włókna mięśniowe.
Podczas degustacji drobiowego mięsa z probówki wszyscy konsumenci zgodnie orzekli, że było ono naprawdę bardzo smaczne.
Memphis Meats zapowiada, że mięso z laboratoriów cenowo będzie dostępne dla każdego i prawdopodobnie trafi na nasze talerze już w 2021 roku.
Szansa na lepszą przyszłość
Kwestią mięsa wyhodowanego w laboratorium interesują się coraz więksi inwestorzy z branży spożywczej.
W projekt wprowadzenia na rynek ogólnodostępnego mięsa z probówki uwierzyli najbogatsi z Billem Gatesem i Richardem Bransonem na czele.
Do grona zainteresowanych dołączył także spożywczy gigant Cargill oraz drugi co do wielkości na świecie przetwórca mięsa – firma Tyson Foods.
Inwestorzy nie tylko widzą potencjał w tym biznesie, ale także szansę na lepszą przyszłość.
Zwolennikami laboratoryjnej produkcji mięsa są także ekolodzy oraz organizacje broniące praw zwierząt.
Obecnie zapotrzebowanie na mięso rośnie za roku na rok, a jego produkcja odpowiada za 18% wszystkich światowych emisji gazów cieplarnianych oraz stanowi 70% całego naszego zużycia wody.
Zwierzęta odpowiadają za blisko 40% metanu emitowanego do atmosfery, a przy tym podczas ich hodowli zużywa się ponad 90% różnych antybiotyków – do leczenia chorych zwierząt lub zapobiegawczo.
Nie wolno zapominać także o hormonach wzrostu, którymi faszerowane są m.in. kurczaki oraz innych chemicznych dodatkach.
Obrońcy praw zwierząt z kolei w mięsie z probówki widzą szansę na zakończenie niehumanitarnego uboju zwierząt.
Finansiści popierający tę inicjatywę uważają, że laboratoryjna produkcja mięsa jest bardziej ekonomiczna.
Jeśli np. będzie większe zapotrzebowanie na udka – będą produkowane udka, a nie całe kurczaki.
W związku z tak dużym zainteresowaniem wielkich inwestorów mięsem hodowanym w laboratorium, przyszłość tradycyjnych hodowli staje się niepewna.
Obecnie prowadzone są prace nad tworzeniem mięsa całkowicie syntetycznego, czyli takiego, do którego produkcji nie będą potrzebne żadne komórki zwierzęce.
Pytanie tylko – ile w tym wszystkim jest prawdy?
Czy przetwórcom mięsnym rzeczywiście zależy na dobru konsumenta i środowiska, czy raczej na tym, aby tanio kupić i drogo sprzedać?
Prawdziwe mięso może wkrótce stać się drogim, deficytowym towarem, który zastąpi sztuczny odpowiednik.
Ale czy w dobie ciągłej modyfikacji żywności coś syntetycznego może być pełnowartościowe i dobre dla naszego zdrowia?
Niestety „żywnościowa” rewolucja coraz mocniej przybiera na sile…
*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.